Skip to content Skip to footer

Elektorat niczemu nie jest winny 2

Elektorat niczemu nie jest winny 2

W celu uzyskania szczegółowych informacji dotyczących zakupu proszę o kontakt mailowy maciej@bennewicz.art

OPOWIEŚĆ O RYSUNKU

Druga odsłona „elektoratu” ukazuje już nie pojedynczą twarz, lecz duet – dwie głowy, które zdają się być ze sobą powiązane, jakby jedna była większym, starszym zwierciadłem drugiej. Obie mają te same wytrzeszczone oczy, ciężkie nosy i obłe kształty, przypominające maseczki zrobione z miękkiego kamienia albo z wosku. Wyglądają groteskowo, a jednocześnie niepokojąco, jakby między nimi krążyła niemota, brak głosu i własnej tożsamości.

Artystycznie rysunek operuje subtelnym kolorem – czerwienią i niebieskimi cieniami, które nakładają się na szarość. Ten dysonans barw podkreśla rozdwojenie: między życiem a bezwładnością, między indywidualnością a ujednoliceniem. Postacie zdają się „przyklejone” do siebie, jakby tworzyły kolejną, powiększoną maskę.

Psychologicznie obraz można odczytać jako metaforę dziedziczenia zbiorowej tożsamości. Większa głowa symbolizuje „ojca” czy „patrona”, mniejsza – „dziecko” albo „powielacza”. Nie ma tu jednak autonomii – jest tylko powtarzanie kształtów, pustych spojrzeń, tej samej groteskowej formy. „Elektorat” jawi się jako zbiorowość, która klonuje swoje maski i przekazuje je dalej.

Ten portret pyta: Czy Twoja twarz jest jeszcze Twoja – czy może tylko odbiciem większej, zbiorowej maski, którą ktoś inny Ci narzucił?